wolnośc tomku w swoim domku
WŁOCHY
Czyli co Ci wolno, a czego nie, gdy budujesz dom
Co Ci wolno, a czego nie, gdy budujesz dom
Stawiasz budynek przynajmniej 6 metrów od drogi, malujesz go na pastelowo, zlecasz wykopaliska na terenie stanowiska archeologicznego… Brzmi trochę jak lista nakazów (i w domyśle zakazów), czyż nie? A opisaliśmy tu tylko kilka z właściwie niezliczonych sytuacji, które możesz napotkać na swojej drodze jako przyszły inwestor.
Wolność Tomku… czyżby?
Grupy „budowlane” na Facebooku pełne są nie tylko postów z prośbą o radę, ale i utyskuje się w nich na pracę urzędów, ograniczające prawo czy walkę z przyszłymi sąsiadami. Bo na przykład nie godzą się na budowę domu w granicach 3 metrów od ogrodzenia. A nie godzą się, bo mogą.
To, że kupiłeś działkę, nie oznacza, że możesz na niej wybudować, co zapragniesz. Granice Twojej wolności definiuje bowiem prawo obowiązujące w naszym kraju. Jeśli miejscowy plan zagospodarowania nie przewidział, że Twój dom może mieć np. zielony kolor dachu, musisz się z tym pogodzić. Jeśli nakazuje Ci zachowanie określonego dystansu od ogrodzenia i sąsiada – też nie ma sensu walczyć z wiatrakami. Choć można próbować dogadać się z sąsiadem, zwykła rozmowa przez płot nie wystarczy. Zatem – jak zwykle – potrzebna będzie wizyta w urzędzie. Papier dobry na wszystko.
Papier bowiem trzeba dziś mieć na wszystko – przy budowie domu zapoznasz się z siedzibą gminy, powiatu, a nawet z urzędem konserwatora zabytków. Poza architektem, ekipą budowlaną i kierownikiem budowy – jeszcze przed rozpoczęciem budowy domu – będziesz musiał zatrudnić m.in. geologa, geodetę, a może i nawet archeologa. Wszystko zależy od sytuacji: w jakiej gminie leży Twoja działka, jak jest położona, czy jest pokryta drzewostanem itepe itede. Jeśli np. znajduje się w otulinie parku krajobrazowego, na terenie zalewowym lub stanowiska archeologicznego – będziesz mieć dodatkowy kłopot.
Nie, nie chcemy Cię zniechęcać do myśli o własnym domu, wybudowanym na własnych zasadach. „Własnych?” – zapytasz, parskając śmiechem. Tak, bo nadal masz duży wpływ na to, jakie będzie Twoje miejsce na ziemi.
Nie poddawaj się! Ciągle nam nie wierzysz? Zaczynasz myśleć o drodze na skróty, czyli kupnie domu od dewelopera, który wygląda jak by zjechał z taśmy. I to nie tylko dlatego, że jest kopią innego domu z osiedla. Pamiętaj, że deweloper zwykle (bo nie zawsze) w pierwszej kolejności patrzy na koszty, potem na jakość. Tak więc finalnie możesz żałować, że taki właśnie dom nabyłeś, bo a to drzwi zewnętrzne będą do zmiany na bardziej dźwiękoszczelne, a to pompa ciepła wysiądzie już w pierwszych miesiącach po przeprowadzce, o niedoróbkach we wnętrzu nie wspominając.
Dlatego nie odrzucaj myśli o własnym domu, bo mimo trudów (nikt nie powiedział, że będzie łatwo) każdy, kogo znamy, a kto zdecydował się na ten krok, finalnie jest z niego zadowolony. Możesz sobie oszczędzić części bólu, po prostu kupując działkę, do której będzie pasował projekt domu, jaki masz w głowie. I w ogóle działkę, której kupno ma sens. Przenoszenie rowu czy przeprowadzenie wykopalisk to już dodatkowy koszt na start, którego możesz uniknąć, wybierając najbardziej optymalną działkę, dopasowaną do Twoich potrzeb i planów, jakie z nią wiążesz.
Słowo-klucz: analiza terenu Ale skąd wiedzieć, że to jest „ta działka”? Ha! Wystarczy zlecieć analizę chłonności działki ekspertom, którzy przejrzą za Ciebie całą dokumentację dotyczącą wybranego przez Ciebie terenu. Pozwoli Ci to zaoszczędzić nerwów, czasu i pieniędzy w przyszłości. Tak się składa, że możesz to zlecić nam!
Grupy „budowlane” na Facebooku pełne są nie tylko postów z prośbą o radę, ale i utyskuje się w nich na pracę urzędów, ograniczające prawo czy walkę z przyszłymi sąsiadami. Bo na przykład nie godzą się na budowę domu w granicach 3 metrów od ogrodzenia. A nie godzą się, bo mogą.
To, że kupiłeś działkę, nie oznacza, że możesz na niej wybudować, co zapragniesz. Granice Twojej wolności definiuje bowiem prawo obowiązujące w naszym kraju. Jeśli miejscowy plan zagospodarowania nie przewidział, że Twój dom może mieć np. zielony kolor dachu, musisz się z tym pogodzić. Jeśli nakazuje Ci zachowanie określonego dystansu od ogrodzenia i sąsiada – też nie ma sensu walczyć z wiatrakami. Choć można próbować dogadać się z sąsiadem, zwykła rozmowa przez płot nie wystarczy. Zatem – jak zwykle – potrzebna będzie wizyta w urzędzie. Papier dobry na wszystko.
Papier bowiem trzeba dziś mieć na wszystko – przy budowie domu zapoznasz się z siedzibą gminy, powiatu, a nawet z urzędem konserwatora zabytków. Poza architektem, ekipą budowlaną i kierownikiem budowy – jeszcze przed rozpoczęciem budowy domu – będziesz musiał zatrudnić m.in. geologa, geodetę, a może i nawet archeologa. Wszystko zależy od sytuacji: w jakiej gminie leży Twoja działka, jak jest położona, czy jest pokryta drzewostanem itepe itede. Jeśli np. znajduje się w otulinie parku krajobrazowego, na terenie zalewowym lub stanowiska archeologicznego – będziesz mieć dodatkowy kłopot.
Nie, nie chcemy Cię zniechęcać do myśli o własnym domu, wybudowanym na własnych zasadach. „Własnych?” – zapytasz, parskając śmiechem. Tak, bo nadal masz duży wpływ na to, jakie będzie Twoje miejsce na ziemi.
Nie poddawaj się! Ciągle nam nie wierzysz? Zaczynasz myśleć o drodze na skróty, czyli kupnie domu od dewelopera, który wygląda jak by zjechał z taśmy. I to nie tylko dlatego, że jest kopią innego domu z osiedla. Pamiętaj, że deweloper zwykle (bo nie zawsze) w pierwszej kolejności patrzy na koszty, potem na jakość. Tak więc finalnie możesz żałować, że taki właśnie dom nabyłeś, bo a to drzwi zewnętrzne będą do zmiany na bardziej dźwiękoszczelne, a to pompa ciepła wysiądzie już w pierwszych miesiącach po przeprowadzce, o niedoróbkach we wnętrzu nie wspominając.
Dlatego nie odrzucaj myśli o własnym domu, bo mimo trudów (nikt nie powiedział, że będzie łatwo) każdy, kogo znamy, a kto zdecydował się na ten krok, finalnie jest z niego zadowolony. Możesz sobie oszczędzić części bólu, po prostu kupując działkę, do której będzie pasował projekt domu, jaki masz w głowie. I w ogóle działkę, której kupno ma sens. Przenoszenie rowu czy przeprowadzenie wykopalisk to już dodatkowy koszt na start, którego możesz uniknąć, wybierając najbardziej optymalną działkę, dopasowaną do Twoich potrzeb i planów, jakie z nią wiążesz.
Słowo-klucz: analiza terenu Ale skąd wiedzieć, że to jest „ta działka”? Ha! Wystarczy zlecieć analizę chłonności działki ekspertom, którzy przejrzą za Ciebie całą dokumentację dotyczącą wybranego przez Ciebie terenu. Pozwoli Ci to zaoszczędzić nerwów, czasu i pieniędzy w przyszłości. Tak się składa, że możesz to zlecić nam!